Apate
Hera była wściekła. Chodziła po całej swojej komnacie i wywracała każdy mebel do góry nogami, tłukła każdy wazon, każdy posążek, rozrywała kartki papieru i całe książki. Krzyczała przy tym najgłośniej jak mogła i dlatego cały Olimp drżał w posadach od jej gniewu. Bogini chwyciła złoty wazon i rzuciła nim przez otwarte drzwi. - Na siedem wzgórz rzymskich! - Afrodyta w ostatniej chwili odchyliła głowę, dzięki czemu przedmiot nie ugodził w jej skroń. - Co tym razem ugryzło naszą królową? Najpiękniejsza z bogiń weszła do komnaty i obserwowała Herę w jej naturalnym środowisku. Ta sytuacja nie była niczym nadzwyczajnym na Olimpie. Rozdarta pościel? Stłuczone misy i talerze? Typowa sceneria pokoju królowej bogów po tym jak dowie się o kolejnej zdradzie swojego męża. - Ta bezwstydna Semele! - Hera wrzeszczała jeszcze głośniej. Paw siedzący na łóżku zakrył swoją głowę skrzydłami chcąc stłumić hałas. - Masz na myśli tę tebańską księżniczkę? - Afrodyta prawie ziewnęła. - Co z nią? - Zaszła w ciąż...